1/10/2015

Pokochać siebie - Czyli 5 rad, jak zaakceptować wady-





Dobra, wiem... Może i głupio będzie wam czytać o tym jak 16stka, która nie lubi patrzeć na siebie na zdjęciach, będzie Wam tu robiła wykłady jak zaakceptować siebie. No ale spróbuję, ponieważ nie chodzi tutaj tylko o to, aby pokochać swój wygląd, ale również swój charakter, usposobienie, styl bycia, gust, swoją duszę a dopiero na końcu swoje ciało.
Zacznijmy od tego, że gdy będziemy na bakier z naszym 'wnętrzem', czyli, że będziemy myśleć kategoriami 'dlaczego jestem taką złą osobą, tylko wszystkich ranię' to nigdy nie będziemy w stanie pokochać w pełni naszego całokształtu. Nie mówię tu teraz o narcystycznym pokochaniu do granic możliwości swojej osoby, oj nie nie, chodzi mi raczej o to, że niektóre cechy charakteru zapisane są w naszym kodzie genetycznym i nie da rady ich zmienić. Często możemy je trochę przygasić, stłumić, ale nigdy do końca się ich nie wyzbędziemy. <Mam wielką nadzieję, że wiecie o co mi chodzi i, że piszę zrozumiale>

1. Nigdy nie wybieraj sobie ideałów.
Często widzę, że pod zdjęciami super- mega chudych, wysportowanych dziewczyn, czy też modelek z okładek, widnieją komentarze typu "ideał" lub "Boże, idealne ciało" bądź też "Idealne rysy twarzy, też tak chcę!" Na samym początku pamiętajmy, że piękno jest 'względne' <ale to tylko tak nawiasem wspominam>. Chodzi o to, że każdy z nas jest inaczej zbudowany, inaczej wygląda i funkcjonuje, każdy z nas ma inny metabolizm, inny tryb życia, inne geny czyli inną linię pochodzenia a to wszystko wpływa na nasz wygląd, więc nie ma drugiej takiej samej osoby na świecie jak TY i nigdy nie będzie, więc przestańcie pisać, że ktoś jest ideałem i że wy chcecie być tacy sami jak ona, bo niestety prawa jest tak, że ta osoba ideałem jest tylko na zdjęciach, które przewijają się przez grono grafików. <Zachęcam do obejrzenia filmiku obok> (https://www.youtube.com/watch?v=wLw6uUBmEgA) Poza tym, w internecie można spotkać tysiące artykułów typu "gwiazdy bez makijażu", które serio, bez makijażu wyglądają przeciętnie. Ideały nie istnieją, pamiętajmy o tym.


2. Warto zrobić coś dla siebie, coś w czym będziemy dobrzy.
Nie ma nic lepszego na podniesienie samooceny i zaakceptowaniu swoich wad jak rozwijanie swojego hobby czy swojego talentu. Wtedy, możemy pokazać innym i powiedzieć "tak, jestem lepszy od Was bo nie siedzę na kanie przez TV, a spełniam się i rozwijam!" <no przepraszam, wole się chwalić tym, niż nowo kupionym iphone6+ na insta> Widzę to po sobie, że dzięki temu, że mogę sobie tutaj napisać co mi się podoba, mogę wyrazić swoją opinię, pomaga mi uwierzyć w siebie i w moje możliwości. Nie muszę być w końcu jakaś małą, szarą myszką, która siedzi pod stołem, ale wreszcie mogę jakoś przemówić do Was i to jest serio genialne i bardzo budujące uczucie. W dodatu wasze pozytywne komentarze bardzo mnie podbudowują. Więc zachęcam do szukania czegoś co zapewni wam większą pewność siebie!


3. Nigdy nie mów sobie, że nie możesz niczego zmienić. 
Wrócę tu na chwilę, do kwestii wyglądu zewnętrznego czyli ciała. Jasne, wiadomo, można powiedzieć "Moja babka była gruba, moja mama jest gruba, więc i ja jestem gruba, nie ma bata, ja mam grube kości i w genach mam to, że będę gruba więc nie będę nawet próbować schudnąć bo to nic nie da". <Specjalnie w wstępie podkreśliłam słowo 'charakter', żebyście sobie nie myśleli, że to odnosi się również do tego, ze nie schudniemy "bo geny"> Wracając, nie znajdujmy sobie powodów, dla których nie możemy stać się swoim własnym ideałem. Czasem warto zrobić coś wbrew sobie, ale potem zobaczymy tego efekty. Jeśli nie akceptujesz swojego brzucha, bo jest duży i ma fałdki, to nie stój bezczynnie, tylko zrób coś żeby ten brzuch wyglądał jak ten, który sobie wymarzyłaś! Nawet jeśli w twojej rodzinie nikt nigdy nie biegła, nie ćwiczył, a Ty czujesz taką potrzebę bo chcesz coś w sobie zmienić i nawet, gdyby się z Ciebie śmiali i drwili powinieneś iść i zrobić to co chcesz. Najgorsze jest, gdy powiemy sobie 'NIE, ja już tak mam i koniec kropka." Nie pozwólmy, aby jakakolwiek myśl (czy ktoś) zaprzepaściła nam nasze plany w akceptację siebie.


4. Każdy ma jakieś wady w wyglądzie, czasem trzeba podjąć drastyczne środki.
Teraz będzie trochę z mojego życia. Otóż to jak widać, mam mój 'ukochany' drugi podbródek. Podobno mam go od urodzenia, ale zauważyłam go dopiero kilak lat temu, gdy zaczęłam przejmować się wyglądem. Od tego czasu robiłam przedziwne rzeczy, ćwiczenia, sposoby, metody, diety, aby on znikł,  albo chociaż troszkę się zmniejszył. Codzienne nadwyrężanie karku, robienie głupich min do lustra, głośne wymawianie spółgłosek, oklepywanie go łyżeczkami, szczypanie, ciepłe i zimne okłady, mocniejsze konturowanie twarzy... Nie, nic nie pomogło. Męczyłam się z tym blisko dwa lata, noc w noc przed spaniem siedząc i ćwicząc te mięśnie aby choć trochę zniwelować ten głupi drugi podbródek, który od zawsze kojarzył mi się z osobą z nadwagą. <Taak... ryczenie w poduszkę też nie pomagało>. Może powiecie, że to głupie, ale dla mnie jest to niesamowicie ważne, żeby czuć się dobrze samemu ze sobą. Co z tego, że podobno 'tego nie widać', skoro ja na każdym zdjęciu widzę w sobie tylko ten obwisły podbródek? Więc stwierdziłam, że na razie zostawię go w spokoju, może zniknie <tak, wierzę w cuda a co!> a może się do niego przyzwyczaję i przestanę zauważać? Wiem tyle, że jest to jedyna rzecz, która przeszkadza mi w 100% zaakceptowaniu siebie. Więc, jeśli w przyszłości, dalej będzie mi to tak przeszkadzać, to nie zawaham się i zrobię sobie zabieg aby go usunąć. Tak, możecie powiedzieć 'operacja plastyczna' ale co z tego, skoro nie chcę powiększyć sobie piersi czy ust, tylko po prostu usunąć coś, co sprawia, że czuję się niekomfortowo, a przecież nie o to chodzi, żeby całe życie patrzeć w lustro i widzieć tylko to 'coś' co nie? Ale żeby nie było, próbowałam.<sad>

5. Jeśli Ty masz wady, to każdy z nas je ma.
Na koniec, chciałam Wam powiedzieć, że to, iż widzicie w sobie wady, zarówno te 'duchowe' jak i zewnętrzne to oznaka tego, że nie tylko Wy je macie. Każdy z nas jest niedoskonały, ma coś tam, czy nie ma czegoś tutaj, ale każdy z nas jest indywidualnie piękny i chyba nikt nigdy nie powinien wstydzić się tego jak wygląda. Należy pamiętać też, że musisz pokochać siebie, aby pokochać kogoś innego, więc nie zważaj na to co mówią inni, ale rób to co uważasz za słuszne, aby w końcu w finalnej części móc powiedzieć sobie "tak, kocham siebie, kocham to jak wyglądam i to kim jestem i jestem z tego dumny!"



Kurczę, myślę, że was nie zanudziłam. Znowu chciałam przypomnieć, że to tylko i wyłącznie mój pogląd na sprawę i nikt nie każe, brać sobie do serca słów tej gówniary, która coś tutaj stara się przekazać. Liczę również na to, że zrozumiecie co chciałam Wam przekazać, może i trochę pogubiłam się w tym wszystkim, ale koniec końców chodziło o to, aby zrobić wszystko co w naszej mocy by pokochać siebie  nie takiego jakiego Bozia nas stworzyła, ale takiego jakiego my sobie wymarzymy i zrobimy WSZYSTKO by się takim stać.

Pozdrawiam~ Mat







JEŻELI PODOBA CI SIĘ TEN POST. KLIKNIJ "PODOBA MI SIĘ" PONIŻEJ

55 komentarzy:

  1. Świetny post Martyna! Fajnie, że zaczęłaś pisać o takich sprawach :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! A już myślałam, że nikt nie skomentuje i ze zrobiłam coś źle xD

      Usuń
  2. ja mogę skomentować tylko to będzie trochę więcej czytania :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to czekam :D Lubię czytać

      Usuń
    2. Obiecuje, że postaram sie napisać to krótko, w miarę krótko :p
      W telewizji i we wszystkich innych mediach pokazują osoby, które wyglądają i żyją lepiej od Nas. To wszystko zaczyna się z samego rana gdy wstajesz. Włączasz TV i początek maratonu dołowania. Otwierasz lodówkę i znowu to samo. Chodzisz po necie, wbijasz na fejsa i znowu. Masz dość, wychodzisz z domu, idziesz na miasto/wieś i billboard na billboardzie, reklama na reklamie. Wszędzie, wszędzie taki wyidealizowany świat z idealnymi ludźmi, wszystko takie ładne, takie piękne, takie wzorowe. Nie, to wszystko jest takie SZTUCZNE. Tylko szkoda, ze tak, późno się w tym połapałem. W obecnych czasach, gdy wielki nacisk na człowieka stawia otoczenie, czujemy się źle ze wszystkim i ze wszystkimi. Przynajmniej ja tak miałem. Widzimy ten świat, który nas otacza i porównujemy go z tym, który sami tworzymy. Przestajemy patrzeć na to co się dla nas liczy bo zaczynamy zauważać to, co lubią inni. Wtedy czujemy się gorsi i na siłę wszystko zmieniamy żeby jakoś się dopasować do tego co nas otacza. U mnie to wszystko zaczęło się w gim, lans na lansie, wszystko pod publike. Ten ma to, ta ma to, ktoś inny ma to, trzeba się dopasować. Jak nie idzie szpanować ciuchami, znajomościami czy sprzętem, to należy zmienić siebie tak, aby być lubianym i podziwianym, Tak, wtedy myślałem, że to mi jest potrzebne... No i w te 3 lata stałem się osobą, którą, którą nigdy nie chciałem być. Kim innym byłem w domu czy wśród dobrych znajomych a kim innym w szkole. Z czasem to wszystko się zamazało no i prowadziłem to życie, na takich regułach i zasadach jakie obowiązywały w gim... Gdybym teraz spotkał siebie sprzed lat, nienawidziłbym tej osoby, to by był mój największy wróg. Żałuję wszystkiego co tam zrobiłem i wszystkiego, czego nie zrobiłem bo myślałem o tym co wtedy powiedzą czy pomyślą inni. Wchodząc do nowej szkoły, poznając nowych ludzi zacząłem zauważać rożne rzeczy.

      Usuń
    3. Wchodząc do nowej szkoły, poznając nowych ludzi zacząłem zauważać rożne rzeczy. To wszystko o co się starałem przez wcześniejsze lata nie miało żadnego sensu. Tutaj ludzie byli tacy jacy byli, nie można było stać się bardziej czy mniej kimś innym, zresztą, mało komu na tym zależało. Każdy był sobą i tyle. Nikt niy zwracał na nic uwagi. Ja sam zacząłem oglądać filmy, czytać rożne ciekawe rzeczy a przede wszystkim pogadałem z przyjacielem i zobaczyłem, że nie tylko ja miałem ten problem... Nie potrafiłem zaakceptować siebie z wyglądu, z charakteru, mojego domu (też nie jest domem z Ikei), nie akceptowałem niczego tak ogólnie. Wszystko co dotyczyło mnie czy było moje w moich oczach było gorsze. Ale dobra, koniec opowiastek :P Długo musiałem się męczyć aby "wrócić do siebie". Przynajmniej mi sie tak wydaje, bo dopiero po dwóch latach nastąpiła ta wielka zmiana. Nie chodzi mi tu o jakąś radykalna zmianę wyglądu czy zachowania bo każdy jednak ma jakiś wewnętrzny hamulec. Ale po tych dwóch latach znowu byłem tym sobą sprzed gimnazjum, z tym że teraz starszym, mądrzejszym., bardziej doświadczonym, W miarę zrozumiałem życie i po tym czasie zauważyłem te wszystkie błędy, których pewnie będę żałował bardzo bardzo długo. Dobra, odbiegłem od tematu. Wiesz, ciężko jest zaakceptować samego siebie, każdy widzi w sobie minusy w wyglądzie czy w charakterze, ale mało kto potrafi to przyznać. Wszyscy jesteśmy indywidualnościami obciążonymi genami rodziców i naszego temperamentu nie zmienimy. Możemy jedynie starać się zmienić charakter, zmienić samego siebie. Ja sam nie akceptuję tak do końca swojego wyglądu, nie jestem ani słodki ani przystojny. Ale nie zmieniłbym niczego na siłe, trudno, tak musi być. Każdy ma dołki z tego powodu i tyle. Jeżeli chodzi o szeroko rozumiany charakter, to gdybym starał sie być kim innym, z pewnością miałbym więcej znajomych ,więcej lajków i więcej wszystkiego na czym tak na prawdę przestało mi zależeć. To wszystko jest sztuczne, dla mnie to przestało się liczyć. Wiesz, Wolę mieć 10 prawdziwych znajomych niż 100 takich, dla których musiałbym udawać kogoś. Jak chodzi o to, co nas otacza, musimy zrozumieć, ze ten świat przedstawiony przechodzi przez grono specjalistów, to nie ma wyglądać prawdziwo ale idealnie bez skazy. A przecież świat i życie takie nie są. Dobra. kończę bo coraz bardziej odbiegam xD ale tak to jest jak z kimś się tak świetnie rozmawia i nie trzeba na siłę wymyślać tematów ;)

      Usuń
    4. Ty się rozpisałeś, a ja skomentuję to krótko, że doskonale CIę rozumiem i zgadam sie 100% z tym wszytskim!

      Usuń
    5. Oj nie nie, to ja dziękuję, że napisałaś tego posta :* i dziękuję za zrozumienie :)

      Usuń
    6. Nie ma za co! Piszę co myślę :*
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Świetny post naprawdę fajnie się go czyta ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwsze co mnie zachwyciło to zdjęcie. Naturalnie idealnie pasuje do tekstu, denialne :D
    sam tekst też bardzo dobry. Te kilka rad mi się przyda :D

    Zapraszam też do mnie http://mlodziezowa-moda.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  5. dziekuje za te slowa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma za co :*
      to chyba najbardziej wymowny komentarz jaki mogłam otrzymać, dziękuję :*

      Usuń
    2. cieszę się!
      dałaś mi wieeelką motywację i chęć do zmian! :*

      Usuń
  6. Też mam drugi podbródek, w sumie to widać go tylko, kiedy leżę. Nie powiem, że go akceptuję, ale odkąd zaczęłam się z niego śmiać jest jakby lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, też sie z tego śmieje, ale jednak zawsze o tym myslę ze fajnie byłoby go nie miec :P

      Usuń
  7. Wiem jak to jest, kiedy ma się w sobie coś takiego, co nie pozwala zaakceptować siebie. Coś, czego nie można się pozbyć od tak i coś, co za wszelką cenę chce się ukryć, chociaż właściwie nie jest to łatwe. Sama mam coś takiego. To czasem nie pozwala mi ze spokojem spoglądać w lustro i często jest powodem gorszego humoru, dołowania się albo nawet płakania w poduszkę. Pewnie ktoś by powiedział, że to nic takiego, bo jest multum ludzi, którzy mają o wiele gorsze problemy w życiu, jak na przykład: nieuleczalne choroby, niepełnosprawność, itp. Zawsze uważałam, że każdy ma taki swój indywidualny problem, który dla niego jest 'końcem świata'. Dziękuję Bogu, że mam obie nogi i ręce, ale czasem mam do niego żal za to 'coś' z czym muszę się męczyć i czego wstydzę się tak bardzo, że nie potrafię mówić o tym nawet sama przed sobą. Czasem jednak mam lepsze dni, w których staram się tym nie przejmować i ciągle sobie powtarzam, że nie jest źle, jakoś sobie z tym poradzę i nie jest to jednak koniec mojego świata :)
    Ten post mnie w pewien sposób zmotywował, podniósł na duchu i chyba powinnam Ci za to podziękować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc widzę, że nie tylko ja tak mam. Doskonale Cię rozumiem :) :*

      Usuń
  8. Zawsze kiedy patrzę w lustro i widzę wszystkie moje wady od razu tracę humor i mam do siebie pretensje. Wtedy szukam w sobie czegoś co jest wyjątkowe, naprawdę ładne i komplementuję samą siebie mówiąc np. "Ale masz fajne włosy". Również myślę o ludziach, którzy wyglądają o wiele gorzej. To mi bardzo pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Warto poruszać takie tematy, dzięki temu przełamuję się swojego rodzaju tabu! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie każdego dnia jest wewnętrzna walka. Budzę się, patrzę w lustro i mam ochotę rzucić je sobie w twarz xD potem się "zrobię" i owszem jestem zadowolona i nawet mogę stwierdzić że ładnie wyglądam. Dopóki nie zbliże się znowu do lustra. Zgarbiona postawa, za duże uda, opadające powieki, niesymetryczne oczy i brwi, małe, nierówne usta no i moja zmora. Coś co nie pozwala mi spać spokojnie i czuć się pewnie. Przez to dużo trudniejjest mi nnawiązywać znajomości czy z kimś rozmawiać, bo ciągle mam wrażenie ze obrzydza go moja trądzikowa cera. I walczę, ciągle walczę,ze sobą, że to nie jest takie złe inni mają nie wiem poparzona twarz czy coś. Twoje słowa dodają mi kolejne siły do walki. Dziękuję ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś niesamowita. Pięknie piszesz i jesteś ogromną motywacją. Codziennie patrząc w lustro wytykam sobie wady, a ten post zmotywował mnie do tego, żeby w końcu sobie trochę odpuścić i po prostu siebie zaakceptować. Jestem, jaka jestem. Dziękuję, Mat :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Wam dziękuję :* Nie warto marnować życia na wmawianie sobie ze jest sie 'brzydkim'
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Dodawaj koniecznie więcej postów, uwielbiam je czytać <3
      Dzięki Tobie, jakiś rok temu zaczęłam słuchać Marsów, jestem nimi zauroczona i kocham ich piosenki, nie tylko za muzykę, ale również za teksty, które są niesamowite <3

      Usuń
    3. I nie są o miłość, jak 3/4 piosenek tego świata :D
      Dziękuję bardzo. Bedę pisać w miarę moich możliwośi czasowych :*

      Usuń
  12. Piękny post. Szczerze mówiąc, kojarzysz mi się z osobą, która raczej nie ma wad, kocha siebie itd. Po tym, co napisałaś zmieniłam zdanie. I tak jak pisałaś, każdy z nas ma wady, tylko trzeba je zaakceptować lub jeśli się da zmienić. Ja nienawidzę niektórych cech swojego charakteru, np. totalnej aspołeczności. Mnie pasuje siedzenie w domu i od czasu do czasu gdzieś wyjść, ale osobom z mojego otoczenia niekoniecznie, bo zawsze mnie wypychają do wyjścia itp. A z wyglądu, to jak patrzę w lustro to lubię w sobie może ze dwie-trzy rzeczy, i tyle. Staram się nie myśleć, o tym czego w sobie nie lubię i podkreślać to co lubię. Ale nie zawsze wychodzi. Czasem są tak okropne dni, że wszystko wydaje się złe i nawet te rzeczy, które uważam za swój atut, stają się na chwilę wadami. Chciałabym być taka pewna siebie, z wysoką samooceną, po prostu osobą którą lubią ludzie. A odludków mało kto lubi, bo trzeba dużo czasu, żeby się z taką osobą zaprzyjaźnić.

    Twój post dał mi do myślenia i chociaż na chwilę sprawił, że myślę o sobie pozytywniej:) Dziękuję!

    PS. Trochę ci posmutałam, ale może jakoś to zniesiesz:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać wszyscy mają wad, a j nigdy nie byłam zbyt pewna siebie bo wiem ze czasem jest to zgubne :) Lubię to podejscie, ze nie mwoie sobie co mam zle ale to co mam dobre, musze wyprobówac :)

      Dziękuję. Pozdrawiam :*

      Usuń
  13. Świetnie napisane. Musze przyznać, że zachwycił mnie pomysł na te zdjęcia. <3 Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobry post, a po komentarzach widać że wszyscy mamy takie same problemy i to nie tylko 'przewrażliwione' dziewczyny ale faceci też

    Dobrze że Martyna zwróciła również uwagę na inną rzecz. Problemy typu 'jestem gruba' zależą głównie od naszego podejścia i to MOŻEMY W SOBIE ZMIENIĆ przy dobrej motywacji, ale.... większym problemem okazują się wady, które nie są związane z naszym wyborem, jak np drugi podbródek, odstające uszy, garbaty nos, opadające powieki itd.

    Sama po sobie wiem, że dla ludzi wokół to najczęściej nie ma znaczenia i oni naszych wad nie widzą, ale często OGRANICZAJĄ nas samych w różnych sferach życia i zaakceptować siebie po prostu się nie da..
    Dlaczego ludzie (z umiarem oczywiście) nie mogą skorzystać z korekty bez oburzenia innych?... ale 'o jezuuu to przecież operacja plastyczna! na celebrytkę sie robi, odbiło jej!'
    Ja uważam że po co się męczyć we własnym ciele kiedy można coś z tym zrobić. Nawet coś tak satanistycznego jak operacja plastyczna haha

    Ale i są osoby które powiedzą nam: no co ty! Wydaje ci się!'
    Niestety to nie jest przekonujące :c więc lepiej zamiast 'pocieszać' zakompleksioną osobę lepiej jest przemilczeć..

    Pozdrawiam i życzę siły do walki o bycie coraz lepszym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie, przeciez nie chce sobie wycinac pół twarzy tylko jeden zbaieg, gdzie wstrzykuje sie kwas i on niweluje tłuszcz w podbródku. Przeież to nie implanty piersi czy liposukcja brzuch -.-
      Dziękuję bardzo za zrozumienie :*
      Pozdrawiam

      Usuń
  15. Ten post jest bardzo dobry i mądry, szczególne 4 punkt. Ja też mam pewną wadę, którą pewnie będę mogła zlikwidować dopiero w przyszłości i na razie mam tak, jak ty opisywałaś - widzę tylko to, czasami ryczę w poduszkę itp. Ale być może inni nie zwracają na to takiej uwagi? A co jeśli to się jakoś samo 'zlikwiduje'?
    Tak czy siak dałaś mi dużo do myślenia, za co bardzo dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aż się wzruszyłam Mat czytając ten post, serio! Jest bardzo budujący i jeszcze to, że jesteś w moim wieku sprawia, że łatwiej mi się utożsamić z Twoimi poglądami. Powiem Ci, że w pełni się z nimi zgadzam tylko czasem niestety nad takimi pozytywnymi myślami przeważają te złe i najchętniej wyjechałoby się na drugi koniec świata zapominając o wszystkich troskach. Bardzo dziękuję Ci Mat za taki post, świetnie jest przeczytać coś takiego w nudny poniedziałek. Zgadzam się w 100% z tym, że najpierw trzeba pokochać siebie, aby być w stanie pokochać kogoś innego i chyba sobie to powieszę nad łóżkiem bo często o tym zapominam i widzę, że to, że nie akceptuję siebie w pełni pojawia się w wielu sytuacjach na co dzień. Jak to mówią: myślisz, że nie możesz nic zmienić? - Zmień myślenie!
    Jeszcze raz dzięki Mat za ten post! Nie zanudziłaś i nie pogubiłaś myśli :P Trzymam kciuki za ten podbródek! :D Pamiętaj, że nawet z nim jesteś piękna!
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak na 16-latkę... Mądra jesteś. :) Pilnuj tej mądrości! Przydaje się w życiu dorosłym
    Pozdrawiam
    21-latka, która miewa problemy z akceptacją:D

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam 24 lata i myślałam, że takich 16-nastolatek już nie ma, ale przywróciłaś mi wiarę w ludzi. Jeśli w tym wieku masz taką mądrość i potęgę dobrego charakteru (co jest ogromnym skarbem i nigdy tego nie zaniedbuj ), to w przyszłości możesz wiele osiągnąć i przy okazji bardzo pomóc wielu zagubionym osobom (swoimi dobrym spostrzeżeniami i dobrym widzeniem sedna życia i istnienia). Nie chcę gderać jak doświadczona przez życie dojrzała kobieta, bo 24 lata to też nie wiele, ale uwierz, że łatwo można zamazać swoje ideały, porzucić je, zaniedbać, a przez to bardzo zagubić siebie. W swoim życiu człowiek jest wystawiany na wiele prób i musi stawić czoła poważnym aspektom życia. Wkraczanie w dorosłość czasami jest bardzo pogmatwane. Ja od 13 roku życia zawsze dużo pisałam i rozmyślałam. Mam pond 200 napisanych swoich wierszy i spisanych przemyśleń. Zeszyty zachowałam do dziś i gdy to wszystko czytam, mam wrażenie, że jako 13,14,15,16 latka byłam dużo bardziej mądrzejszym człowiekiem. Przynajmniej częściej zastanawiałam się nad sobą i sprawami istotnymi. Na szczęście te notatki-(młodszej mnie), mają dziś rolę mojej przyjaciółki, wracam do nich i znowu wiem kim jestem i czym powinnam się w życiu kierować. Jako starsza koleżanka radzę Ci w przyszłości wracać do swoich "starych" notatek i przemyśleń. Masz teraz w sobie wiele werwy i chęci życia. Oby tak było zawsze, ale pamiętaj, że dobrze jest wracać do takich chwil gdy czułaś w sobie moc istnienia i radość z bycia takim, a nie innym człowiekiem. Pisz sercem tak jak teraz, a w przyszłości będzie to tylko potwierdzenie, że to Ty jesteś swoją najlepszą i najmądrzejszą przyjaciółką. Kiedyś jak będziesz miała jakieś 24+ i wszystko stanie pod znakiem zapytania-i co dalej?, zasięgnij motywacji z przed tych 8-10 lat gdy ma się dużo mniej zaśmieconą głowę ;). Pozdrawiam Cię !:) - patrcja

    http://www.photoblog.pl/patrcja/172923992

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps: Dodam jeszcze, że postrzeganie siebie, swojego wyglądu jest czasami zmanipulowane przez swój własny umysł. Ja zawsze widziałam siebie grubą. Byłam w wieku dziecięcym grubaską, ale przez kilka lat, później mnie "wyciągnęło w górę", ale szykanowanie i wyzwiska z dzieciństwa sprawiły, że jako szczupła i drobna 16 latka do 21 lat zawsze miałam ogromne kompleksy i uważam, że powinnam się maskować. Nie chodziłam na basen, a na plaże...ludu....ze ściskiem w żołądku. Stało się tak że na studiach przytyłam aż 25 kg. Studiowałam,pracowałam totalnie łamiąc wszelkie zasady zdrowego trybu życia. Do dziś -jako 24 lata zrzucam zbędne kilogramy i zdaję sobie sprawę z tego ile sobie odebrałam kompleksami, zupełnie bezpodstawnymi ....Mogłam spokojnie czuć się swobodnie, paradować w stroju po plaży i cieszyć się swoim smukłym ciałem....ale ja miałam skrzywiony obraz siebie. Teraz gdy mój problem z "większymi gabarytami" jest autentyczny, a nie urojony, patrzę na zdjęcia siebie w wieku 16-21 lat i żałuję straconego czasu na kompleksy i wady, które widziałam tylko ja, lub bardzo wyolbrzymiałam drobne wady. Dziś nie popadam w skrajne kompleksy choć wiem co chcę w sobie poprawić. Wiem, że gdy jeszcze zrzucę z siebie te 10 kg poczuję się lepiej,ale teraz i tak czuję się atrakcyjną dziewczyną, bo atrakcyjność pochodzi również z wnętrza człowieka. Myślę, że Twój kompleks jest wyolbrzymiony przez Twój umysł. W tym wieku wszystko się klaruje i bardziej się sobie przyglądamy. Oczywiście jeśli z biegiem lat będzie Ci to dalej przeszkadzało, to zrób z tym co zechcesz,ale dziś nie czuj się ograniczona przez to. To drobnostka. Podobno człowiek widzi się 6 razy brzydszy niż inni go widzą :). Ja widzę, że jesteś piękną dziewczyną i będzie z Ciebie przepiękna kobieta. Ciesz się sobą tu i teraz zanim cokolwiek zechcesz w sobie poprawić:) -patrcja

      http://www.photoblog.pl/patrcja/172923992

      Usuń
  19. Przeczytałem cały artykuł i kilka komentarzy, doceniam Twoje mądre słowa i dodam coś od siebie.
    Posiadanie wad jest i od zawsze było ludzką rzeczą - niestety w dzisiejszych czasach media i programy z idealnymi modelami, aktorami, itd. wypierają tę świadomość z głów ludzi, przez to społeczeństwo, które (rozejrzyjmy się dookoła, przecież nic i nikt nie jest idealny, gdyby się pozbyć wszystkich reklam, bilbordów i mediów, to doskonale moglibyśmy to zauważyć, bo już nie mielibyśmy tych telewizyjnych klapek na oczach) nie jest idealne, popada w kompleksy, żyje pod presją i ludzie odkładają rzeczy, które od zawsze chcieli zrobić, na czas, który nigdy nie nadejdzie. Przez to pewien chłopak nigdy nie zagada do dziewczyny, bo ma trądzik; pewna dziewczyna popada w anoreksję, bo chce być chuda jak te ideały z reklam; a jeszcze ktoś inny się nie uśmiecha przez swoje krzywe zęby.

    Spójrzmy na to z innej strony - wyidealizowanych aktorów, modelów, itd. w telewizji, którzy są pod toną makijażu, wybielaczy do zębów, żelu do włosów, pokazywani tylko z tych dobrych ujęć - można potraktować jako tchórzy, którzy boją się realizować swojej ludzkiej powinności - świadomości, że ma się wady i nic nie jest idealne. Oszukują cały świat, ale przede wszystkim siebie, wmawiając sobie, że są idealni i udając, że wszystko jest w porządku. A nie jest, bo przez to inni czują się gorzej, a takie wartości jak charakter, szczerość, godność, czystość, wierność, i masa innych - zanika. Na miejsce taniego wygląda, który i tak z wiekiem przeminie, bo kiedyś nasze ciała zbrzydną i pytanie, co wtedy zostanie? Czy prezentowaliśmy sobą coś więcej? I czy kochaliśmy siebie?

    Dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Powiem tyle. Większości byłem świadomy :P Chyba najważniejsze w zaakceptowaniu siebie jest poznawanie siebie i zrozumienie, że jest się wyjątkowym. Właśnie przez rozwijanie hobby albo relacji ze znajomymi. Dystans do świata to podstawa, bo bez tego załamka drepcze ci po piętach przy wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten blog jest dla mnie, ostatnio często zastanawiam się nad tą alternatywą zarabiania.

    OdpowiedzUsuń
  22. To bardzo ważna kwestia. Wzięłam stąd dużo dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo mądrze piszesz jak na osobe w tak młodym wieku.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ta lektura dała mi jako kobiecie dużo do myślenie i być może zmieni nawet w jakiś sposób moje życie.

    OdpowiedzUsuń