Hejo. Jutro sobota. Czyli tradycyjnie jak co tydzień pakujemy się i jedziemy na Halowy Miting Lekkoatletyczny do Brzeszcz. Jak na razie stresu nie ma. Pogadamy o tym przed startem ^ ^. Kilka(naście) osób prosiło mnie, abym opisała moją sportową przeszłość. Więc w dużym skrócie: Wszystko zaczęło się mniej więcej w II klasie szkoły podstawowej, kiedy to wzięłam udział w naszym miejskim biegu ulicznym " Od Jana, do Jana" Dystans wtedy był symboliczny. Było to bodajże 600m. Przez następne 2 lata także brałam udział w tym, jakże zabójczym jak dla mnie, wtedy dystansie. Następie na przełomie III i IV klasy zaczęłam uczęszczać na treningi do mojego nauczyciela wf'u. I tak zostało do dziś. Po drodze w V i VI klasie załapałam się na "Mistrzostwa Polski Dzieci Starszych", które odbywały się w Warszawie. Aby się tam dostać należało co tydzień uczestniczyć w tak zwanych "Czwartkach Lekkoatletycznych" i zajmować co najmniej 3cie miejsce. Przez ten etap przeszłam bez większego problemu. Nerwy i stres zaczęły się na Mistrzostwach Polski. Ale mimo to wygrałam dwukrotnie i w nagrodę wyjechałam z całą ekipą na tydzień do Disneylandu w Paryżu. (Nagrodę fundował Orlen ^ ^). Lecz co to prawdziwe nerwy i stres dowiedziałam się zeszłego 30 września 2012r. Data jakże ważna dla mnie. Wyjeżdżając na Mistrzostwa Polski do Słubic, wiedziałam, że to już nie jest zabawa, tak jak tamte mistrzostwa. Wiedziałam że będę zdana tylko na siebie, lecz jestem typem samotnika więc nie miałam z tym kłopotu. Oczywiście zdarzyło mi się płakać przed biegiem tak samo jak i po. Jadąc do Słubic moim celem było by wziąć udział w finale MP. Jakze wielkie bylo moje zaskoczenie gdy po biegu eliminacyjnym dowiedziałam się, iż jestem na 4 pozycji i walczę o 3 miejsce. Jednak kontuzja, przerwa i niedoleczone zapalenie płuc dało się we znaki i niestety rywalizację zakończyłam na 4 pozycji przegrywając o 2 setne sekundy. Płaczu nie było końca. Zresztą osoby które były zmuszone rozmawiać godzinami przez telefon doskonale o tym wiedzą. Kilka dni później, uświadomiłam sobie, że przecież jechałam tam zajmując 13 miejsce w tabelach a skończyłam sezon z 4 wynikiem młodziczek w Polsce. Pomyślałam wtedy, że odwaliłam kawał dobrej roboty a ta "porażka" zmotywowała mnie do dalszych treningów.
Padły również pytania odnośnie treningów. No ogółem to ilość treningów zależy od pory sezonu. Najczęściej: 3 treningi z trenerem w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek) +tzw. Cross (czyli bieganie przełajowe) od 30 do 50 minut. ( wtorek, czwartek, sobota). We wakacje często odwiedzamy stadion LA w Katowicach na AWF'ie. Z tą uczelnią (prawdopodobnie) wiążę moją przyszłość.
No. To, to chyba wszystko na ten temat. Jeśli masz jakieś pytania to pytaj!
Dziękuję za uwagę. Życzcie powodzenia!
Jedzenie musi być!